Przeczytane
Kopalnie króla Salomona, H.R. Haggard - przygodowa powieść jak się patrzy, godnie może stanąć obok Gwiazdy Południa J.Verne. Ekranizacje liche i bez pomysłu. Czasem wystarczy po prostu i wiernie przenieść książkę na ekran. Pulpowa, lekka, przygodowa opowieść o przygodach dzielnego myśliwego i jego przyjaciół. Sporo smaczków idealnych do użycia w scenariuszach RPG, aż się prosi o Savage!
Czytane
Klęska... nadal nie ciągnie, w ręce wpadło za to "Starcie mocarstw, Pacyfik" - Douglasa Forda, amerykańskie spojrzenie na wojnę na Pacyfiku może być ciekawe czy obiektywne, przekonam się po lekturze, raptem 400 stron. Liczę że rozpędzę się do czytania "Klęski..."
środa, 13 kwietnia 2016
piątek, 8 kwietnia 2016
Czwartek w Warszawie
Dzienniki Beksińskiego za mną, wycieczka do Warszawy i kilkanaście przesiadek pozwoliły skończyć książkę. Facet jawi się jako raczej normalny. Na pewno nie był samotnikiem jak to ktoś kiedyś uporczywie przedstawiał. Relacje z Tomkiem trudne ale nie odbiegające jakoś szczególnie od tego co spotyka się w tak zwanych "dobrych" domach. Tyle przynajmniej można wyczytać pomiędzy wierszami. Śmierć bezsensowna... Odwiedziłem jedną galerię, mieli ładny pejzaż za nieładną cenę...
Trawersując po Centralnym i okolicach upolowałem Kopalnie Króla Salomona, H.R. Haggarda - pierwsze pełne polskie wydanie, bardzo ładne z ilustracjami, dużą czcionką i w świetnym tłumaczeniu. Mandżuria czeka, bo pojechałem z Quatermainem do Afryki...
Trawersując po Centralnym i okolicach upolowałem Kopalnie Króla Salomona, H.R. Haggarda - pierwsze pełne polskie wydanie, bardzo ładne z ilustracjami, dużą czcionką i w świetnym tłumaczeniu. Mandżuria czeka, bo pojechałem z Quatermainem do Afryki...
sobota, 2 kwietnia 2016
Aktualnie czytane
Czytane:
Beksiński Dzienniki, Jarosław Mikołaj Skoczeń - Czytałbym Klęskę... ale Beksiński ciekawszy... wyprawa do Wołomina i z powrotem zaowocowała 150 stronami.
Klęska Armii Kwantuńskiej, jak się już przebiłem przez wstęp i uodporniłem na propagandowy bełkot zaczęło się robić ciekawe. Czytam ale wolno bo boli...
Przeczytane
1984 - Georg Orwell. Odświeżanie lektury po prawie 30 latach, dobrze mi zrobiło. Książka trochę przegadana, patrząc obiektywnie, żyjemy w takim świecie. Brakuje szerszego podejścia do nowomowy. Dwa dodatki ledwie zaznaczają pewne problemy, no cóż Orwell Tolkienem nie był ;). Ekranizacja, jak na razie wygląda dość wiernie, mówię o pierwszych 49 minutach filmu. Lektura pomocnicza jako wstęp do radzieckiej propagandówki, której mam trochę przed sobą.
Beksiński Dzienniki, Jarosław Mikołaj Skoczeń - Czytałbym Klęskę... ale Beksiński ciekawszy... wyprawa do Wołomina i z powrotem zaowocowała 150 stronami.
Klęska Armii Kwantuńskiej, jak się już przebiłem przez wstęp i uodporniłem na propagandowy bełkot zaczęło się robić ciekawe. Czytam ale wolno bo boli...
Przeczytane
1984 - Georg Orwell. Odświeżanie lektury po prawie 30 latach, dobrze mi zrobiło. Książka trochę przegadana, patrząc obiektywnie, żyjemy w takim świecie. Brakuje szerszego podejścia do nowomowy. Dwa dodatki ledwie zaznaczają pewne problemy, no cóż Orwell Tolkienem nie był ;). Ekranizacja, jak na razie wygląda dość wiernie, mówię o pierwszych 49 minutach filmu. Lektura pomocnicza jako wstęp do radzieckiej propagandówki, której mam trochę przed sobą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)